Przejdź do głównej zawartości

pierre rene - pinch me

 

Czternaście cieni to ilość, którą Amelia Szczepaniak postanowiła umieścić w palecie stworzonej z firmą Pierre Rene. 7 matów i 7 błysków zamkniętych w kartonowym opakowaniu z dużym, wygodnym pudełku. Maty na dole, błyski na górze, tak by ze sobą tworzyły pary. Według mnie nie do końca się to sprawdziło. Większość kolorów jest mocnych, zdecydowanych, odważnych, papuzich ale część z nich jest bardzo nijaka. EAT ME to brąz, który pięknie wyglądałby na powiece w towarzystwie TELL ME tyle tylko, że EAT ME to ciepły brąz, bardzo lekki, prawie beżowy i w zasadzie na powiece zlewa się z jej kolorem. BITE ME aż pcha się do połączenia z TRY Me. Tyle tylko, że BITE ME jest bardzo słabo napigmentowany. Wręcz przezroczysty fiolet. SCRATCH ME chciałoby się połączyć z KISS ME ale matowy cień jest na powiece ciepły i trudno go rozblendować do chmurki.

Zatem maty są typowymi cieniami z niższej półki. Pigment na TAK ale tylko na swatchach. Na powiece traci na jakości i na intensywności. Mocno pylą. I wydawać by się mogło, że to świadczy o ich pigmencie. Nic bardziej mylnego. Pigment jest marny. Są bardzo suche, ciężko łapią się pędzla. Trzeba się napracować by wydobyć kolor. Mimo to znajdujemy wśród nich perełkę - LOVE ME. Delikatny, blady róż, który pięknie podkreśla tęczówkę i jego kolor na powiece zachwyca. Drugim cieniem, który jest warty uwagi jest NEED ME. Naprawdę go potrzebujecie bo to beż dla każdej Polki. Idealnie dopasowuje się do naszej karnacji.

Błyski w tej palecie nie zawodzą. Moim ulubieńcem jest SWATCH ME. Cień, który sam na powiece wystarczy za cały makijaż oka. Podpowiadam, żeby nie nakładać ich na korektor. Nawet taki, który zastyga później bo się rolują. Warto zainwestować w klej do brokatu i na nim oprzeć makijaż oka błyskami z palety PINCH ME.

Jest to paleta szczególnie dla tych z was, które lubią ciepłe kolory. Warto ją mieć dla samych błysków ale sama paleta nie wystarczy do wykonania dziennego makijażu. Brakuje w niej cienia przełamującego jasne i ciemne kolory.

Moja ocena: ❤️❤️❤️♡♡


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Max Factor - Miracle Veil Radiant Loose Powder, czyli sypki puder rozświetlający z drobinkami

Specjalną fanką pudrów sypkich nie jestem. Bardzo nie lubię tej kurzawy, którą pociąga za sobą ich stosowanie. Na długi czas odrzuciłam pudry sypkie i używałam tylko prasowanych. Po jakimś czasie przyznać jednak musiałam sama przed sobą, że te w kompakcie nie do wszystkiego się sprawdzają, bo jak zrobić nimi bakeing? Opakowanie jak to zwykle bywa w przypadku drogeryjnych pudrów sypkich jest plastikowym słoiczkiem z zakrętką. Po odkręceniu opakowania zauważamy warstwę plastiku z dziurkami oddzielającą produkt od wieczka. W przypadku dziurek w tym opakowaniu są one drobne i na szczęście przy wysypywaniu pudru na wieczko, nie wysypujemy połowy opakowania na raz. Mimo to, nie jest to moja ulubiona forma podania. Wręcz mocno jej nie lubię. Formuła pudru jest bardzo miałka. Pod palcem grudki są niewyczuwalne, brokacik, który zawiera ten puder też nie. Może dlatego, że są to mikrodrobinki. Wyczuwalna jest jedwabistość pudru. Rozkładając go miedzy opuszkami poczujemy delikatność, gładkość, mię...

eveline - korektor liquid camouflage

W moim przypadku korektor nakładam głównie w okolicach oczu; czyli pod oczy oraz na powieki jako bazę pod cienie. Oczywiście, że kupuję produkty pod wpływem opinii na wizaz.pl lub youtuberek. Ten korektor kupiłam właśnie ze względu na opinie na jego temat oraz wychwalane właściwości. Opakowanie jest odkręcane z dość sporym aplikatorem. Aplikator jest puchaty i nabiera bardzo dużą ilość produktu. Niestety nie umożliwia dokładnego rozprowadzenia korektora ze względu na jego konsystencję. Na plus brak wypływania nadmiaru i idealne chowanie po użyciu. Jakość tego korektora jest bardzo średnia, nie omieszkam użycia słów - marna. Bardzo płynny, wręcz lejący, nie zastygający. Niestety zbiera się w załamaniach i zmarszczkach oraz ciastkuje po przypudrowaniu. Nie ważne jakiego użyję! Jest zbyt płynny by puder mógł go okiełznać, zmatowić, a ze względu na uwodnienie tworzy ciacho pod okiem, w żaden sposób przy tym nie nawilżając. Właściwości które, jeżeli wierzyć producentowi powinien mieć cudown...

maybelline - dream urban cover

Podkład na lato z wysokim spf, najlepiej lekki, ale kryjący i dopasowujący się do koloru cery...wymagania co do letniego kosmetyku miałam coraz wyższe, bo dlaczego nie? Postawiłam poprzeczkę wysoko i zaczęłam swoje poszukiwania. Sprawdziłam co obiecuje producent i oto co przeczytałam o Maybelline Dream Urban Cover: - ma wysoką siłę krycia  - skutecznie ochroni przed słońcem i innymi wpływami środowiska - ma oddychajacą formułę - daje gwarancję nienagannego makijażu.  Same zachyty i wszystko to czego szukam. Zatem kupiłam i sprawdziłam. Przychodzę do Was po testach w ramach sezonowej kosmetyczki lata i poniżej moje wnioski po 3 miesiącach stosowania. Zacznijmy jod opakowania, które jest zwykłą tubką zwężoną przy otwarciu. Bardzo nie lubię takiej formy podania, ponieważ trudno wtedy wydobyć ilość, która będzie dla nas odpowiednia. Formuła jest bardzo płynna. Produkt jest tintem zatem nie ma co oczekiwać gęstości, ale przy opakowaniu w postaci tubki jest to pomyłka. Bardzo łatwo ...