My, blade Słowianki, marzymy o skórze muśniętej słońcem, najlepiej w ten sposób muśniętej by uwydatnić kości policzkowe i dodać odrobiny blasku twarzy. Szukamy takich bronzerów, które będą współpracowały z naszym odcieniem skóry i konturowały jej owal.
Moja cera ma różowe i oliwkowe podtony. Oznacza to, że z jednej strony lepiej czuję się w zimnych kolorach a z drugiej ochładzają one moje lico. Najlepsze dla mnie są zatem odcienie neutralne. Wydawało mi się, że Fresh Bronze Powder właśnie taki będzie.
Kolor w opakowaniu i na swatchu wyglądał bardzo dobrze, neutralnie. Dodatkowo konsystencja jest dość zbita zatem również do nałożenia wydawał się być prosty i przyjemny. Nie zawiera żadnych drobinek, jest matowy. Wszystkie moje przypuszczenia sprawdziły się by zaraz potem rozwiać. Nałożenie jest bardzo wygodne. Nie da się przesadzić z tym bronzerem. Bardzo ładnie wygląda na czole i brodzie oraz nosie. I tu znowu muszę zaznaczyć, że do czasu. Ten czas wynosił kilka godzin po którym okazało się, że bronzer zaczął wpadać w POMARAŃCZ! Od razu uprzedzę, nie jest to związane z podkładem, próbowałam z różnymi.
Z racji tego, że jest dość zbity nie zużyję go jako cienia. Muszę się z nim rozstać.
Kolor: 👎
Trwałość: 👎
Jakość: 👎
Opakowanie: 👍
Nakładanie: 👍
Ogólna ocena: 💗💗♡♡♡
Komentarze
Prześlij komentarz