Nie lubię produktów 2w1 czy jeszcze więcej w 1. Dla mnie taki produkt nie jest ani jednym ani drugim. Unicorn tears od Wibo ma być produktem, który spełnia dwie funkcje: serum do twarzy oraz bazy pod podkład. Ma być primerem, czyli pierwszym produktem naszej pielęgnacji twarzy.
Opakowanie
przykuło moją uwagę i stało za zakupem tego produktu. Jest śliczne! Różowe, szklane i z pipetą oraz złotymi literami. Wygląda naprawdę magicznie. Dodatkowo jest to produkt zapakowany w kartonik.
Właściwości
są trudne do określenia już z samej nazwy. Na serum, szczególnie to z witaminą C (a takim niby jest to z Wibo) nakładamy krem, najlepiej nawilżający i dopiero na krem bazę pod podkład. Tutaj jak mamy postąpić skoro jest to serum + baza w jednym produkcie? Zawiera ekstrakty z owoców goi i żurawiny tak jak jego pierwowzór, czyli Farsali. Nawet skład ma praktycznie identyczny. Problem w tym, że zawartość składników aktywnych musi się różnić w tych dwóch produktach, skoro ich cena jest nie do porównania. Ma nawilżyć i rozświetlić cerę - cóż nic z tego nie zauważyłam. Za to pochwalę jego właściwości jako primera pod podkład. Bardzo dobrze współgra z podkładami, przedłuża ich trwałość, nie powoduje zbierania, zapychania, wysuszenia. Dodatkowo mam wrażenie, że pozwala na lepsze oczyszczenie skóry twarzy z makijażu.
Jakość
w przypadku serum jest słaba. Nie zauważyłam by zwężał pory, upiększał czy rewitalizował skórę twarzy. Jeżeli mam wypowiedzieć się o nim jako o bazie to uważam, że sprawdza się całkiem nieźle. Zwiększa przyczepność podkładu, łatwiej nam jest go rozprowadzić na twarzy, gdy nałożymy tę bazę. Produkty mniej zapychają, zatem musi tworzyć barierę dla naszej skóry.
Stosowanie
jest uciążliwe, ponieważ mimo pipetki, produkt jest mocno lejący, wodnisty. Problem jest nałożenie na twarz bezpośrednio z pipety bo spłynie w mgnieniu oka. Należy nanieść na dłonie, rozprowadzić na nich i dopiero wklepać w twarz.
Moja ocena: ❤️❤️❤️♡♡
Przyznam, że też bym kupiła ze wyglądu na opakowanie 🙈
OdpowiedzUsuń