Przejdź do głównej zawartości

tarte - rainforest of the sea korektor

Tej marki nie trzeba przedstawiać. Ich korektory zawojowały rynek makijażowy. Z racji jednak tego, że ja potrzebuję mega nawilżenia w obszarze pod oczami wybrałam wariant nawilżający, czyli znany w USA rainforest. I oto moja recenzja po 3 miesiącach stosowania jako, że produkt był jednym z moich wyborów do sezonowej kosmetyczki wiosny.

Opakowanie

jest przepiękne. Po prostu śliczne. Zarówno zamknięcie jak i buteleczka. W zamykaniu bardzo wygodny aplikator, który mimo wielkości sprawdza się bardzo dobrze.

Formuła

jest bardzo płynna ale o dziwo nie spływa z miejsca, na które nałożymy korektor. Trzyma się go i pięknie na nim osiada. Nie daje efektu suchego matu bo nie zastyga do matu. Stapia się ze skórą i ją wygładza. Ma bardzo ładny zapach, który sprawia, że chętnie się po niego sięga. To, że zawiera 20% wody morskiej powoduje, że świetnie nawilża i jest bardzo delikatny. Ale krycie nawet przy dwóch warstwach nie będzie pełne. Daje bardzo naturalne wykończenie a przypudrowany wygładza obszar pod okiem, nawet pod palcami to czuć. Przy długim stosowaniu daje efekty anty aging!

Aplikacja

jest bardzo przyjemna. Nie zrobimy nim plam ani grudek. Nie ciastkuje się i nie waży. Co istotne nie zbiera się i nie roluje. Jak widać na zdjęciu pięknie się rozkłada i mimo średniego krycia zakrywa krostki czy plamy. Nie nadaje się jako baza pod cienie. Jest zbyt płynny przez co cienie się nie trzymają długo. 

Trwałość

mnie zawiodła. Jego uwodniona formuła powoduje, że on się wchłania w ciągu dnia i znika po około 6h. Nawet przypudrowany nie wytrzymuje całego dnia.

Jest to korektor, który pięknie nawilża i pięknie wygląda przez 4 godziny, czyli sprawdzi się na wieczorne wyjście czy randkę ale nie na cały dzień w pracy czy całonocne wyjście.

Moja ocena: 💗💗💗💛

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Max Factor - Miracle Veil Radiant Loose Powder, czyli sypki puder rozświetlający z drobinkami

Specjalną fanką pudrów sypkich nie jestem. Bardzo nie lubię tej kurzawy, którą pociąga za sobą ich stosowanie. Na długi czas odrzuciłam pudry sypkie i używałam tylko prasowanych. Po jakimś czasie przyznać jednak musiałam sama przed sobą, że te w kompakcie nie do wszystkiego się sprawdzają, bo jak zrobić nimi bakeing? Opakowanie jak to zwykle bywa w przypadku drogeryjnych pudrów sypkich jest plastikowym słoiczkiem z zakrętką. Po odkręceniu opakowania zauważamy warstwę plastiku z dziurkami oddzielającą produkt od wieczka. W przypadku dziurek w tym opakowaniu są one drobne i na szczęście przy wysypywaniu pudru na wieczko, nie wysypujemy połowy opakowania na raz. Mimo to, nie jest to moja ulubiona forma podania. Wręcz mocno jej nie lubię. Formuła pudru jest bardzo miałka. Pod palcem grudki są niewyczuwalne, brokacik, który zawiera ten puder też nie. Może dlatego, że są to mikrodrobinki. Wyczuwalna jest jedwabistość pudru. Rozkładając go miedzy opuszkami poczujemy delikatność, gładkość, mię...

eveline - korektor liquid camouflage

W moim przypadku korektor nakładam głównie w okolicach oczu; czyli pod oczy oraz na powieki jako bazę pod cienie. Oczywiście, że kupuję produkty pod wpływem opinii na wizaz.pl lub youtuberek. Ten korektor kupiłam właśnie ze względu na opinie na jego temat oraz wychwalane właściwości. Opakowanie jest odkręcane z dość sporym aplikatorem. Aplikator jest puchaty i nabiera bardzo dużą ilość produktu. Niestety nie umożliwia dokładnego rozprowadzenia korektora ze względu na jego konsystencję. Na plus brak wypływania nadmiaru i idealne chowanie po użyciu. Jakość tego korektora jest bardzo średnia, nie omieszkam użycia słów - marna. Bardzo płynny, wręcz lejący, nie zastygający. Niestety zbiera się w załamaniach i zmarszczkach oraz ciastkuje po przypudrowaniu. Nie ważne jakiego użyję! Jest zbyt płynny by puder mógł go okiełznać, zmatowić, a ze względu na uwodnienie tworzy ciacho pod okiem, w żaden sposób przy tym nie nawilżając. Właściwości które, jeżeli wierzyć producentowi powinien mieć cudown...

maybelline - dream urban cover

Podkład na lato z wysokim spf, najlepiej lekki, ale kryjący i dopasowujący się do koloru cery...wymagania co do letniego kosmetyku miałam coraz wyższe, bo dlaczego nie? Postawiłam poprzeczkę wysoko i zaczęłam swoje poszukiwania. Sprawdziłam co obiecuje producent i oto co przeczytałam o Maybelline Dream Urban Cover: - ma wysoką siłę krycia  - skutecznie ochroni przed słońcem i innymi wpływami środowiska - ma oddychajacą formułę - daje gwarancję nienagannego makijażu.  Same zachyty i wszystko to czego szukam. Zatem kupiłam i sprawdziłam. Przychodzę do Was po testach w ramach sezonowej kosmetyczki lata i poniżej moje wnioski po 3 miesiącach stosowania. Zacznijmy jod opakowania, które jest zwykłą tubką zwężoną przy otwarciu. Bardzo nie lubię takiej formy podania, ponieważ trudno wtedy wydobyć ilość, która będzie dla nas odpowiednia. Formuła jest bardzo płynna. Produkt jest tintem zatem nie ma co oczekiwać gęstości, ale przy opakowaniu w postaci tubki jest to pomyłka. Bardzo łatwo ...