Przejdź do głównej zawartości

omnia botanica - naturalne cienie do powiek



Jestem blondynką (ciemna z natury, farbowaną z wyboru i ostatnio też z konieczności :) oraz posiadaczką głęboko niebieskich oczu. Cera moja jest oliwkowa z podtonami różu, czyli uroda słowiańska z domieszką dzikości :) Moja kolorystyka to późne lato, czyli wszystkie zimne odcienie nude, brązy i beże, lawendy, ciepłe pomarańcze, złoto i rudości. Teraz juz wiecie dlaczego tak zainteresowała mnie paleta z Omnia Botanica w odcieniu nude.

Paletka jest maleńka, mieści się w dłoni. Zrobiona z kartonu, podzielona na cztery, zamykana na gumkę. Wszystko schludne, naturalne, przyjemne dla oka.

Cieni dostajemy cztery i jak się okazuje wystarczą one do zrobienia bardzo ładnego makijażu dziennego. Ich jakość jest zaskakująco dobra jak na cienie naturalne i drogeryjne. Największym zaskoczeniem dla mnie jest pigment. Są to bardzo dobrze napigmentowane cienie. Osyp przy tej pigmentacji jest znikomy. Ich konsystencja nie wskazuje na to jak łatwo się je nakłada i blenduje. Jest ona bowiem dość zbita. Nawet cienie błyszczące - perłowe, są dość twarde. Mimo tego łapią się pędzla świetnie i nakładają równie dobrze.

Najgorzej wypada test trwałości cieni matowych. Nie zbierają się w załamaniach ale się rolują po około 4-5h. Nałożone na bardzo dobrze trzymającą inne cienie bazę, te nie wykazują komfortu trwałości. Po tych 5h trzeba je rozłożyć palcem na powiece albo poprawić makijaż. Cienie perłowe "siedzą" na powiece od rana do wieczora, nie zmienia się nawet intensywność błysku.

Przyznam, że bardzo lubię tę paletkę. Jest lekka, poręczna, przyjemna. Lubię ją wrzucić do torebki i zabrać na weekend. Nie trzeba zaplecza pędzli by zrobić nią subtelny, kobiecy makijaż.Jeżeli chcecie zmienić kosmetyczke na bardziej naturalną to czas sprawić sobie naturalne cienie.

Moja ocena: 💗💗💗💗♡


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Max Factor - Miracle Veil Radiant Loose Powder, czyli sypki puder rozświetlający z drobinkami

Specjalną fanką pudrów sypkich nie jestem. Bardzo nie lubię tej kurzawy, którą pociąga za sobą ich stosowanie. Na długi czas odrzuciłam pudry sypkie i używałam tylko prasowanych. Po jakimś czasie przyznać jednak musiałam sama przed sobą, że te w kompakcie nie do wszystkiego się sprawdzają, bo jak zrobić nimi bakeing? Opakowanie jak to zwykle bywa w przypadku drogeryjnych pudrów sypkich jest plastikowym słoiczkiem z zakrętką. Po odkręceniu opakowania zauważamy warstwę plastiku z dziurkami oddzielającą produkt od wieczka. W przypadku dziurek w tym opakowaniu są one drobne i na szczęście przy wysypywaniu pudru na wieczko, nie wysypujemy połowy opakowania na raz. Mimo to, nie jest to moja ulubiona forma podania. Wręcz mocno jej nie lubię. Formuła pudru jest bardzo miałka. Pod palcem grudki są niewyczuwalne, brokacik, który zawiera ten puder też nie. Może dlatego, że są to mikrodrobinki. Wyczuwalna jest jedwabistość pudru. Rozkładając go miedzy opuszkami poczujemy delikatność, gładkość, mię...

eveline - korektor liquid camouflage

W moim przypadku korektor nakładam głównie w okolicach oczu; czyli pod oczy oraz na powieki jako bazę pod cienie. Oczywiście, że kupuję produkty pod wpływem opinii na wizaz.pl lub youtuberek. Ten korektor kupiłam właśnie ze względu na opinie na jego temat oraz wychwalane właściwości. Opakowanie jest odkręcane z dość sporym aplikatorem. Aplikator jest puchaty i nabiera bardzo dużą ilość produktu. Niestety nie umożliwia dokładnego rozprowadzenia korektora ze względu na jego konsystencję. Na plus brak wypływania nadmiaru i idealne chowanie po użyciu. Jakość tego korektora jest bardzo średnia, nie omieszkam użycia słów - marna. Bardzo płynny, wręcz lejący, nie zastygający. Niestety zbiera się w załamaniach i zmarszczkach oraz ciastkuje po przypudrowaniu. Nie ważne jakiego użyję! Jest zbyt płynny by puder mógł go okiełznać, zmatowić, a ze względu na uwodnienie tworzy ciacho pod okiem, w żaden sposób przy tym nie nawilżając. Właściwości które, jeżeli wierzyć producentowi powinien mieć cudown...

maybelline - dream urban cover

Podkład na lato z wysokim spf, najlepiej lekki, ale kryjący i dopasowujący się do koloru cery...wymagania co do letniego kosmetyku miałam coraz wyższe, bo dlaczego nie? Postawiłam poprzeczkę wysoko i zaczęłam swoje poszukiwania. Sprawdziłam co obiecuje producent i oto co przeczytałam o Maybelline Dream Urban Cover: - ma wysoką siłę krycia  - skutecznie ochroni przed słońcem i innymi wpływami środowiska - ma oddychajacą formułę - daje gwarancję nienagannego makijażu.  Same zachyty i wszystko to czego szukam. Zatem kupiłam i sprawdziłam. Przychodzę do Was po testach w ramach sezonowej kosmetyczki lata i poniżej moje wnioski po 3 miesiącach stosowania. Zacznijmy jod opakowania, które jest zwykłą tubką zwężoną przy otwarciu. Bardzo nie lubię takiej formy podania, ponieważ trudno wtedy wydobyć ilość, która będzie dla nas odpowiednia. Formuła jest bardzo płynna. Produkt jest tintem zatem nie ma co oczekiwać gęstości, ale przy opakowaniu w postaci tubki jest to pomyłka. Bardzo łatwo ...